Wciąż pamiętają nieprzespane noce, pierwsze słowa i niezręczne kroki. Pamiętają wypchane rożki i dziecięce łzy, kostki, samochody i bajki na dobranoc… Mama i Tata, którzy zawsze tam byli. Ale czas mija, dzieci stają się dorosłymi i nie wszyscy rodzice są gotowi to zrozumieć i zaakceptować. Budowanie relacji nie jest łatwą pracą, ale w tym przypadku cel uświęca środki.
Instrukcje
Krok 1
Artykuły z zakresu psychologii rozwojowej pełne są związków przyczynowych między problemami w dorosłym życiu a niewłaściwym wychowaniem. Nie mogę znaleźć przyjaciół - rodzice nie dali mi wystarczającej pewności siebie, porażki w pracy - wyrosłem zbyt infantylny. Dziś modne stało się, przynajmniej pośrednio, obwinianie rodziców za własne błędy. Jeśli Twoim celem są harmonijne i zdrowe relacje z bliskimi, naucz się brać odpowiedzialność za własne życie, ze wszystkimi jego sukcesami i porażkami.
Krok 2
Istnieją dwa aksjomaty dotyczące stosunku rodziców do dorosłych dzieci. Według pierwszego, matki i ojcowie są zawsze uprzedzeni do swoich córek i synów. Drugi mówi, że mamy i tatusiowie są zawsze konserwatywni w stosunku do zmian zachodzących u ich potomstwa. I nie jest to tylko kaprys czy przejaw egoizmu. W pierwszych latach życia dziecko jest bardzo przywiązane do rodziców, jednak z biegiem czasu zwrot emocjonalny staje się coraz mniejszy, coraz więcej miejsca w myślach człowieka zajmują inni ludzie. Dlatego nie wahaj się i nie zapomnij wyrazić swojej wdzięczności i miłości słowami, pocałunkami, tą „delikatnością łydki”, dla której małe dzieci są tak hojne.
Krok 3
Bądź wytrwały w swoim zamiarze budowania własnego życia. Dotyczy to zwłaszcza wychowywania dzieci i relacji we własnej rodzinie. Bądź jak najbardziej niezależny i nie proś rodziców o pomoc. Wręcz przeciwnie, staraj się pomagać sobie, kiedy tylko jest to możliwe. Niemądrze jest próbować bronić własnej niezależności, w zależności od sytuacji finansowej rodziny. Nie powinieneś jednak odmawiać porady mamy lub taty. Po pierwsze, pokaże ci to brak szacunku i taktu, a po drugie, co dwie głowy to i tak nie jedna. W każdym razie ostateczną decyzję pozostaw sobie.