Wiele osób pasożytuje na zrozumiałym pragnieniu rodziców, aby zapewnić swojemu dziecku wysokiej jakości edukację: od nisko wykwalifikowanych nauczycieli (w najlepszym przypadku) po tak zwanych „nauczycieli”, którzy otwierają swoje rzekomo instytucje edukacyjne z wątpliwą treścią. Nieświadomie rodzice mogą osobiście zabrać dziecko do sekty lub destrukcyjnego kultu.
Kiedyś powszechnie znany był na przykład kult o nazwie „Szkoła Shchetinina”. Jeden z czołowych sektologów w Rosji, Aleksander Dworkin, powiedział, że kult ten był wspierany przez jednego wysokiego rangą urzędnika, który podziwiał postępowe metody nauczania w tej szkole, był szczerze zaskoczony, że tak wspaniała szkoła została sklasyfikowana jako sekta, podzielała plany wysłać tam własne dzieci na szkolenie … Oczywiście wszystko to zapewniło oszukańczemu założycielowi patronat i względną ochronę.
Ten kult istnieje do dziś, założyciela nazywa się innowatorem, szkoła jest eksperymentalna, rodzice nadal wysyłają tam swoje dzieci.
Co to za szkoła? A raczej czym jest ten kult przebrany za szkołę?
Przede wszystkim muszę powiedzieć, że jest to szkoła z internatem. Oddzielenie od rodziców pozwala przywódcom sekty w pełni wpływać na dzieci, formując je dla siebie. Być może dla niektórych rodziców byłoby wielką radością pozbyć się nieznośnie ukochanych dzieci w tak legalny i społecznie bezkarny sposób, ale dla zwykłych rodzin trzeba bardzo dobrze pomyśleć przed wysłaniem ich dzieci do szkoły z internatem na Terytorium Krasnodarskim.
Po drugie, w szkole Szczecinina dzieci nie uczą się przedmiotów jak w zwykłej szkole: 45 minut algebry, 45 minut rosyjskiego, 45 minut chemii i tak dalej. W szkole Shchetinina obowiązuje taka zasada, że dzieci nie należy uczyć, ale dzieci należy uczyć. Lekcje są tam zabronione, ponieważ według założyciela tego kultu samo słowo „lekcja” pochodzi od czasowników „przeklinać”, „psować”, czyli psuć. A zawiezienie dzieci do klasy, według sekciarzy ze szkoły Szczetynina, oznacza zepsucie ich pierwotnej czystości, pewnego rodzaju szczególnej, niezrozumiałej otwartości na świat i tak dalej. I żeby dzieci były jakoś i przynajmniej czymś zajęte, nie robiono dla nich lekcji, ale „kursy integralne”. Studiowali na przykład historię razem z astronomią, chemią i fizyką, wszystko na raz. Oczywiste jest, że z takiego bałaganu nic nie pozostaje w głowie dziecka.
Shchetinin twierdzi, że dzieci z jego szkoły zdają egzamin i egzamin zawsze doskonale. Oceny były rzeczywiście wysokie; jest na to proste wytłumaczenie.
Faktem jest, że skoro szkoła Shchetinina jest szkołą z internatem, jak już wspomniano, aby zorganizować na przykład dostawę OGE, jedzie tam grupa nauczycieli. Tam są witane, karmione, pojone, wręczane łapówki, po czym wystawiają wszystkim dzieciom bardzo wysokie oceny na egzaminie. Udowodniono, że uczniowie szkoły Shchetinina, wchodząc na uniwersytety, nie są w stanie opanować podstawowej wiedzy, ponieważ po prostu nie mogą się uczyć.
Podobny przykład istnieje na Zachodzie, jest to Uniwersytet Maharishi, gdzie studiuje się takie przedmioty, jak „Fizyka Maharishi”, „Historia Maharishi” i tak dalej. Nie trzeba dodawać, że nie ma to nic wspólnego z prawdziwą edukacją?
To normalne i zrozumiałe pragnienie poszukiwania nowych sposobów nauczania swoich dzieci, życzenia im lepszej edukacji, która stanie się podstawą ich dostatniego życia. Zdrowe, pełnoprawne alternatywy dla standardowej edukacji państwowej mogą i powinny być, a jeśli z jakiegoś powodu jeszcze ich nie ma, nikt nie ma prawa zabronić organizowania takiej edukacji. Jednocześnie należy pamiętać, że sekty zawsze czerpią zyski z ludzkich pragnień i lęków, a pragnienie dobrego życia dla dziecka jest smakołykiem dla oszustów, którzy pospiesznie formują rzekomo postępowe i rzekomo edukacyjne instytucje, w rzeczywistości rekrutując się do sekta.
Nawiasem mówiąc, w szkole Shchetinina jedynym przedmiotem, na który naprawdę zwraca się uwagę, jest sprawność fizyczna. Warto zastanowić się, dlaczego tak się dzieje, prawda?
Rodzice powinni bardzo dobrze przemyśleć i dokładnie przestudiować informacje, w tym dotyczące instytucji, które otrzymują akredytację państwową. Spróbuj znaleźć realną osobę, która kształciła się w takiej instytucji i porozmawiaj z nią, zobacz jaką wiedzę ma w głowie, czy rozumie naukę, sztukę, historię, literaturę? Jaki zawód opanował i jak będzie zarabiał na życie?
I pamiętaj, że rodzice podejmują ryzyko eksperymentów pedagogicznych na dzieciach tylko na sobie.