Często można usłyszeć zdanie, że miłość żyje przez trzy lata. Ktoś tłumaczy takie ochłodzenie uczuć z fizjologicznego punktu widzenia, a ktoś jest przekonany, że po prostu nic nie trwa wiecznie.
Pierwsze miesiące, rok po spotkaniu, dla wielu par to najjaśniejszy okres w związku: intensywność namiętności, emocji, euforii. Wydaje się, że tak będzie zawsze. Ale teraz mijają dwa lata, trzy lata… Żywe emocje zastępuje bardziej wyrównana postawa, a potem nawet rutyna. A teraz dusza znów domaga się lotu, a ciało domaga się przypływu hormonów. Wydaje się ludziom, że miłość przeminęła i czas poszukać nowej.
Miłość jest jak narkotyk
Według jednej z teorii ludzie są genetycznie zaprogramowani, aby odczuwać do siebie uczucie przez trzy lata w jednej wersji i siedem lat w drugiej. Zwolennicy tej teorii twierdzą, że ewolucyjnie ukształtowały się w człowieku główne potrzeby - przetrwania i kontynuacji rasy, i nie zmieniły się przez ostatnie kilka tysiącleci. A razem łatwiej było ludziom przeżyć i wychować potomstwo niż samemu. Musiało jednak być coś innego, aby przez jakiś czas utrzymać mężczyznę i kobietę razem, a natura wymyśliła zakochiwanie się. Zachodzące pod jej wpływem procesy chemiczne w mózgu wytworzyły emocjonalne uzależnienie od partnera, zmuszonego do dostrzegania przede wszystkim jego zalet, a nie dostrzegania niedociągnięć. Kiedy dziecko dorosło i stało się względnie niezależne, uczucie między rodzicami zaczęło zanikać. Zwolennicy tej teorii widzą w prokreacji jedyny cel zbliżenia między mężczyzną i kobietą, aw ich pociągu do siebie - jedynie konsekwencję działania hormonów. Niektórzy naukowcy porównują nawet pasję miłości do uzależnienia od narkotyków.
Helen Fisher, profesor antropologii na American University of Rutgers, od wielu lat bada chemię miłości. Uzyskane przez nią wyniki wskazują, że emocjom na różnych etapach związku towarzyszy wzrost różnych hormonów. Tak więc zakochiwanie się wiąże się z estrogenami i androgenami, długotrwałymi związkami z serotoniną, dopaminą i noradrenaliną, a przywiązaniu towarzyszy wzrost oksytocyny i wazopresyny. To właśnie oksytocyna pomaga parze powstrzymać się od impulsywnych działań i zrywania związków w okresach kryzysu, kiedy działanie innych hormonów nie działa. W tym czasie partnerzy zyskują możliwość spojrzenia na ukochaną osobę nie zmąconym wzrokiem, w końcu zdają sobie sprawę, że jest to ta sama zwykła osoba z własnymi zaletami i wadami. Uzależnienie emocjonalne i fizyczne przemija, a teraz tylko od samych ludzi zależy, czy zdecydują się dalej pozostać razem i pracować nad swoim związkiem, czy nie.
Wszystkie przypadki są indywidualne
Możesz wierzyć w teorię o hormonach, zwłaszcza że wszystko wygląda całkiem logicznie. Ale to byłoby zbyt łatwe. W praktyce można zaobserwować, że ogromna liczba par rozstaje się po roku lub kilku latach, ale są też takie, którym udaje się utrzymać szczęśliwy związek i zainteresowanie sobą na bardzo długo. A to zależy od wielu czynników. Miłość niekoniecznie mija po 3-5 latach, jeśli: partnerzy nadal zadziwiają się nawzajem i pozostają interesujący, rozwijają się razem, cenią się nawzajem, wiedzą, jak urozmaicić swoje życie i czerpać żywe emocje z różnych wspólnych działań, tym samym rozgrzewając pasję. Ale żeby taki związek był możliwy, mężczyznę i kobietę początkowo łączy nie tylko pociąg fizyczny, ale musi mieć coś wspólnego, żeby mogli być szczęśliwsi obok siebie niż osobno.